Przedawnienie roszczeń z umów kredytowych to temat, który w 2025 roku ma dla kredytobiorców znaczenie większe niż kiedykolwiek. Z jednej strony linia orzecznicza sprzyja klientom (zwłaszcza przy kredytach walutowych), z drugiej – upływ czasu realnie ogranicza to, co da się odzyskać. Każdy kolejny miesiąc zwłoki może oznaczać utratę części roszczeń, a w skrajnych przypadkach – zamknięcie drogi do ich dochodzenia.
Czym jest przedawnienie roszczeń z kredytu
Przedawnienie oznacza, że po upływie określonego w przepisach terminu dłużnik może skutecznie uchylić się od zapłaty, podnosząc zarzut przedawnienia. W praktyce sąd, uwzględniając ten zarzut, oddala powództwo w zakresie roszczeń, których termin już minął. W sprawach kredytowych dotyczy to zarówno roszczeń banku wobec kredytobiorcy, jak i roszczeń klienta wobec banku – np. o zwrot nadpłat wynikających z abuzywnych klauzul.
Dla kredytobiorców kluczowe jest to, że różne roszczenia mają różne terminy przedawnienia (np. ogólny termin, termin dla świadczeń okresowych, świadczeń związanych z działalnością gospodarczą). W dodatku biegi tych terminów liczy się od różnych momentów: od dnia spełnienia nienależnego świadczenia, wymagalności raty, doręczenia wypowiedzenia umowy itp. To sprawia, że „czekanie na rozwój sytuacji” jest bardzo ryzykowną strategią.
Dlaczego 2025 rok jest tak newralgiczny
W ostatnich latach doszło do szeregu zmian w przepisach i orzecznictwie, które uporządkowały zasady przedawnienia, ale jednocześnie „uruchomiły zegar” dla wielu kredytobiorców. Dotyczy to zarówno osób z kredytami walutowymi (w tym frankowymi), jak i złotowymi, które przez lata spłacały raty według mechanizmów później kwestionowanych przez sądy. Dla części roszczeń terminy już biegną, dla innych – zaczną biec od momentu, gdy kredytobiorca uzyskał realną wiedzę o abuzywności zapisów.
W praktyce oznacza to, że osoby, które dowiedziały się o możliwości dochodzenia roszczeń kilka lat temu, a do dziś nie podjęły żadnych kroków, realnie tracą kolejne raty z pola gry. Im dłużej czekają z pozwem, tym większa część nadpłat „odpada” jako przedawniona. Nawet jeśli wyrok będzie korzystny, sąd może zasądzić tylko tę część świadczeń, które nie uległy przedawnieniu.
Jakie roszczenia kredytobiorców są zagrożone przedawnieniem
W sprawach kredytowych po stronie klienta typowo występują m.in.:
-
roszczenia o zwrot nienależnie pobranych rat (w części kapitału, odsetek, spreadów, prowizji),
-
roszczenia o zwrot składek ubezpieczeniowych, opłat przygotowawczych, prowizji,
-
roszczenia o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału (w niektórych konfiguracjach sporów).
Każde kolejne spełnione świadczenie (np. zapłacona rata) ma swój własny „termin ważności” w kontekście przedawnienia. To powoduje efekt „przesuwającego się okna” – jeśli kredytobiorca czeka z pozwem, wcześniejsze raty mogą się przedawnić, podczas gdy te nowsze wciąż będą dochodzone. W rezultacie wartość roszczenia maleje z miesiąca na miesiąc.
Dlaczego nie warto liczyć tylko na ugodę
Wielu kredytobiorców odkłada decyzję o pozwie w nadziei, że bank zaproponuje atrakcyjną ugodę. Problem w tym, że bankom również zależy na upływie czasu – im więcej roszczeń się przedawni, tym mniejszą realną stratę poniosą przy ewentualnym porozumieniu. Odkładanie działania wyłącznie z powodu oczekiwania na „lepszą” ofertę ugody może zadziałać wyłącznie na korzyść banku.
W sytuacji, gdy roszczenia są już policzone i istnieją solidne argumenty prawne, złożenie pozwu często jest najlepszym sposobem na przerwanie biegu przedawnienia. Umożliwia to zachowanie pełnej puli dochodzonych kwot i negocjowanie ugody już „z pozycji powoda”, a nie klienta, który nic jeszcze nie zrobił.
Co powinien zrobić kredytobiorca w 2025 roku
Kluczowe kroki, których nie warto odkładać:
-
zgromadzić dokumenty (umowa, aneksy, historia spłat, korespondencja z bankiem),
-
zlecić prawnemu wyliczenie roszczeń i ocenę ryzyka przedawnienia,
-
podjąć decyzję, czy iść w kierunku pozwu, czy negocjować z bankiem konkretną, policzoną kwotę,
-
rozważyć złożenie pozwu celem przerwania biegu przedawnienia, nawet jeśli ostatecznie sprawa zakończy się ugodą.
Dla wielu kredytobiorców 2025 rok może być ostatnim momentem, by zachować pełen zakres roszczeń. Zwlekanie „do lepszych czasów” w praktyce działa tylko na korzyść instytucji finansowej – nie klienta.

Dodaj komentarz